Bezpiecznie do celu
Hmm jak tu zacząć? To może od początku. Byłem „normalnym” obywatelem, który prowadził „normalne” życie. Kluczem jest tu słowo „prowadził” ale w innym znaczeniu. Posiadam prawo jazdy kategorii A,B,C i mam ponad dwudziestoletnie doświadczenie jako kierowca zarówno samochodów jak i motocykli. Niestety mój wypadek a w konsekwencji udar utrudnił mi prowadzenie pojazdów. Najbardziej tęsknie do motocykli - każdy motocyklista to zrozumie. Ale nie to jest przewodnim tematem.
Jak już wspomniałem udar spowodował spore ograniczenia w możliwości poruszania się samochodem. W początkowej fazie, kilka miesięcy po wyjściu ze szpitala, byłem wożony na rehabilitację. Bardzo dziękuje kierowcom a głównie teściowi, że mnie woził i znosił moje uwagi (za uwagi przepraszam - jest to silniejsze ode mnie). Czemu byłem wożony? Moja niesprawność nie pozwala mi w precyzyjny sposób poruszać lewą ręką. Mam w sobie też duże pokłady odpowiedzialności i wiedząc, że mam uszkodzony mózg, nie miałem pewności jak zachowam się na drodze. Udar to nie tylko połowiczny niedowład ale mogą wystąpić również ograniczenia np. w postrzeganiu otoczenia czy polu widzenia jak i inne, które przetwarzane są przez nasz centralny układ nerwowy (czyt. mózg).
Będąc w szpitalu trochę bałem się, że mój mózg może płatać mi różne figle i jak tylko mogłem to umawiałem się z psychologiem na badania, testy i jeszcze raz testy. Na szczęście ten obszar mam pod kontrolą, po wyjściu ze szpitala przeszedłem również badania psychologa transportu tzw. psychotechnikę co w sposób jednoznaczny dało mi argument, że reakcje są w normie i mogę wracać „za kółko”.
I tu pojawiają się kolejne pytania i wątpliwości. Ale czy mogę? Jak mnie zatrzyma policja to co? Trzeba pamiętać, że: nieznajomość prawa nie zwalnia nas z odpowiedzialności karnej!! No i co dalej? Co w momencie gdy będę uczestnikiem wypadku lub kolizji. Pytań w mojej głowie pojawiało się wiele. Dodam lakonicznie, że należy powiadomić odpowiedni organ o zmianie /pogorszeniu stanu zdrowia.
———————————————————
Tutaj stawiam kreskę w rozważaniach prawno filozoficznych i przechodzę do tematu związanego z dostosowaniem samochodu do bezpiecznej jazdy.
Znalezienie przepisów, które to warunkują również nie są proste, więc bazuję na przepisie, który mówi o dodatkowym wyposażeniu spełniającym homologację. Tu zastosuję skrót. O tym czy pojazd nadaje się do ruchu drogowego zaświadcza diagnosta podczas corocznego przeglądu. I zaznaczę, że poniższe pomysły mają charakter poglądowy i stosując je robicie to na własną odpowiedzialność.
Tę część zacznę od przedstawienia mojej pierwszej wersji przeróbki. Bazowałem na arduino a działania przyspieszył brak odpowiedzi z firmy, która przerabia samochody dla osób niepełnosprawnych. Możliwe, że nie chcieli dotykać starego rocznika. Poniżej link w którym tłumaczę jak to działało.
Działało jest tu kluczem do kolejnej wersji ale z zastosowaniem dostępnych gotowych zestawów elektronicznych. System na arduino miał kilka wad, które mnie wkurzały. Głównie problem z zasilaniem nadajnika. Więc cały czas myślałem nad lepszym rozwiązaniem. Dodam, że wszystkie te rozwiązania zrobiłem sam z niewielką pomocą żony - podczas lutowania (brak sprawnej ręki trochę utrudnia pewne działania 😉).
No więc pewnego razu doznałem olśnienia i aż byłem na siebie zły, że nie wpadłem na to wcześniej. Zastosowałem czterokanałowe sterowanie do bram zasilane 12V, z pilotem zasilanym baterią 3V. No po prostu genialne w swej prostocie. Długo nie czekałem, miałem już przygotowaną instalację wiec to było na zasadzie plug and play. Uważam to za proste i bezawaryjne urządzenie, które mam zamontowane w dwóch samochodach (od ponad 2,5 roku) ze skrzynią automatyczną oczywiście. Moja żona też bez problemu jeździ tymi samochodami i normalnie używa oryginalnych przełączników.
Zdjęcie przedstawia przykład takiego zestawu. Pilot pełni funkcję sterownika np. A - kierunek w lewo, B - kierunek w prawo, C - światła drogowe, D - coś co jest jeszcze potrzebne.
Zanim przejdę do kilku uwag technicznych, przedstawie szacunkowe koszty. W tak zwanym międzyczasie z przyczyn logistycznych musieliśmy kupić drugi samochód (tym razem nowszy) więc dowiadywałem się o koszty dostosowania samochodu do potrzeb. No i koszt montażu i podłączenia zdalnego przełączania, kierunków, świateł, etc. to ponad 7 tyś. złotych. Jest możliwość zdobycia dofinansowania, ale w to się nie zagłębiałem. Zaznaczam to co pisałem wcześniej o aspektach prawno formalnych. Natomiast koszt zakupu i podłączenia zdalnego sterowania wyniósł mnie około 150 złotych i około 8h pracy (jedną ręką). No cóż...
Teraz kwestie techniczne. Samochód, nawet obecnie nafaszerowany elektroniką, jest logiczną konstrukcją. Nas interesują przełączniki, które "dają sygnały" do centrum dowodzenia samochodu. No więc taki przełącznik w samochodzie ma masę oraz sterowania, które w większości działają na zasadzie "zwarcia z masą". Więc trzeba odnaleźć kostkę i sprawdzić, które przewody się "masują" w momencie włączenia przełącznika. Można to zrobić używając prostego miernika do mierzenia zwarcia z dołączonym cienkim drucikiem do przewodów, w taki sposób abyśmy mogli dotknąć pinów gniazda przełącznika. Jak już zlokalizujemy przewody to dołączamy do nich kabelki, które poprowadzimy do styków NO (normal open) przekaźnika nowego sterowania. w przypadku kierunkowskazów zapewne będzie jedna masa dla L i R, więc w podłączeniu trzeba będzie ją zdublować/zmostkować. Ja "wcinam się" w okablowanie wlutowując się w kabelki nie przerywając ciągłości.
Analogicznie robimy z innymi przełącznikami, które potrzebujemy podłączyć. Długość przewodów dobieramy w taki sposób aby bez problemy można było podłączyć je do odbiornika z przekaźnikami. Urządzenie, bez większych problemów można "schować" za osłonami dolnej części deski rozdzielczej. Zasilanie przekaźników koniecznie trzeba doprowadzić z miejsca, które jest wyłączane wraz z zapłonem. Uchroni to akumulator przed rozładowaniem. Prąd pobierany przez urządzenie nie jest duży ale zawsze jest to obciążenie. Ja mam to "ustrojstwo" podłączony do gniazda zapalniczki, które nie działa po wyłączeniu zapłonu. Oczywiście od wewnętrznej strony i z bezpiecznikiem - tak dla pewności. Pilot sterowania mam przyklejony do kierownicy w taki sposób, że bez problemu mogę przyciskać bez odrywania ręki od kierownicy.
To tyle, w temacie.
Pamiętaj że zawsze możesz mnie wesprzeć w drodze do sukcesu
* zdjęcie użyte z zasobów 123rf.comfree-images'123RF Free Imagesa
Komentarze
Prześlij komentarz